Chciałem napisać dziś artykuł o oszczędzaniu w Święta. Wiecie – jakieś porady i sposoby na to by nie wydać za dużo, nie zadłużyć się i zostawić sobie chociaż tyle pieniędzy w portfelu, by starczyło do kolejnej wypłaty.
Ale naszła mnie refleksja – czy powinniśmy oszczędzać na Świętach? A zaraz potem druga – czy w tym czasie trzeba w ogóle myśleć o pieniądzach?
Bo ja najchętniej to zjadłbym jakąś prostą kolację wigilijną z rodziną, bez żadnego porywania się na tradycyjne 12 potraw. I po prostu spędził ten czas razem (na co zwykle nie ma okazji w normalnym, nieświątecznym trybie pracy i życia).
Prezenty? Symboliczne. Mogłyby być nawet to tylko jakieś samodzielnie wykonane kartki świąteczne, bez żadnych ekstrawagancji. Skąpstwo? A skąd – raczej świadome wypisanie się z tego świątecznego szaleństwa konsumpcjonizmu.
Naprawdę.
Wolę to niż stanie w korku do galerii handlowej. A potem stanie w korku do kasy (przemnóż razy ilość odwiedzonych sklepów). A potem stanie w korku do domu. No i obowiązkowo wszystko to na ostatnią chwilę, w pośpiechu i w stresie.
Nie takich emocji potrzebuję w Święta.
A temu wszystkiemu w międzyczasie przygrywają świąteczne evergreeny – w radiu, w telewizji i w sklepach… I nieśmiertelne świąteczne reklamy
Nagle w moim telewizorze zamieszkało całe miasto Świętych Mikołajów. Czerwony strój, czapka, długa broda – wszystko na miejscu. Tylko, że każdy z nich chce mi coś sprzedać, a żaden nic nie daje – w świątecznym przecież duchu bezinteresowności.
No chyba, że reklamują akurat promocję „kup jeden, a drugi dostaniesz gratis”.
Kolędy w sklepach zamiast wprowadzać świąteczny nastrój raczej przypominają o tym, że już za chwilę Święta, a ja jeszcze wszystkiego nie kupiłem. Spirala stresu, pośpiechu i oczekiwań się nakręca. I w sumie – jakby się tak zastanowić – to chyba o to w tym chodzi. I w tych wszystkich sklepowych ozdobach. Bo przecież nie o to, by bezinteresownie budować atmosferę Świąt.
I byśmy mogli się cieszyć i radować.
Tak szczerze – ilu z Was świąteczny nastrój kojarzy głównie się ze spokojem, wytchnieniem, beztroską i jakąś zadumą? A ilu ze świątecznym pośpiechem, szaleństwem zakupów i tłokiem w galeriach handlowych?
Chociaż chcielibyśmy myśleć, że chodzi przede wszystkim o to pierwsze, to i tak jakimś cudem kończymy wplątani w sklepowy tłum.
A przecież nie o to chodzi, prawda?
Dlatego zamiast rad o tym jak kupić tani, ale fajny prezent, chciałbym Wam po prostu życzyć Wesołych Świąt bez myślenia o pieniądzach.
Bez martwienia się o to, czy starczy na wyszukane prezenty.
Bez szukania oszczędności na każdym kroku.
Bez wędrówki po bankach w poszukiwaniu świątecznego kredytu.
Bez mierzenia czyjegoś zaangażowania tym, ile wydał na prezent.
Bez szukania porad jak najtaniej przeżyć Święta.
Bez marnowania pieniędzy na 12 potraw, których i tak nikt nie zje.
Bez szukania okazji i promocji.
Bez myślenia „czy mi się to opłaca?”.
Bez pokazywania na co nas stać.
Bez szaleństwa świątecznych zakupów.
Co zamiast tego?
Najlepsze jest to, że cisza, spokój, świąteczna refleksja i czas z rodziną nic nie kosztują.
Fot. Flickr / lecates, Fernando Silveira
1 komentarze czytelników
Sławek
znakomite!
23 grudnia 2010 22:42