
Pewnie słyszeliście już o rzekomym wycieku z bazy PESEL. To ostatnio temat mocno akcentowany w mediach. Na Niebezpieczniku możecie znaleźć wyczerpujący artykuł przedstawiający szczegóły sprawy i pokazujący, jak rozwijała się ona w czasie.
W największym skrócie: w ostatnich dniach odkryto, że niektóre kancelarie komornicze masowo „odpytywały” bazę PESEL. Były to zapytania regularne i generowane z automatu. Ministerstwo twierdzi, że to praktyki legalne i żadne dane nie trafiły w niepowołane ręce (komornicy teoretycznie mają prawo do wysyłania zapytań do bazy PESEL).
Całe zamieszanie każe jednak zastanowić się nad tym jak łatwo (lub trudno) „ukraść” naszą tożsamość i wykorzystać nasze dane do zaciągnięcia chociażby kredytu.
Jakie dane znajdują się w bazie PESEL? Poza samym numerem są to imię i nazwisko danego obywatela, jego nazwisko rodowe, stan cywilny, numer dowodu osobistego, data i miejsce urodzenia oraz aktualne miejsce zameldowania.
Co z tymi danymi może zrobić przestępca? Teoretycznie niewiele, ale przyjrzyjmy się absolutnie najgorszym scenariuszom...
Dane te mogą posłużyć do sfałszowania Twojego dowodu osobistego. W bazie PESEL niestety znajduje się komplet informacji, które na takim dowodzie powinny się znaleźć. Taki sfałszowany dowód można wówczas wykorzystać w banku do zaciągnięcia kredytów lub innych zobowiązań.
Celem nie muszą być wyłącznie banki. Firmy pożyczkowe, które udzielają pożyczek „na dowód” też mogą stanowić kierunek, w którym pójdzie złodziej. Tym bardziej, że takie firmy nie sprawdzają historii kredytowej w BIK, więc nawet jeżeli zapisałeś lub zapisałaś się na otrzymywanie alertów z BIK, to w takim przypadku zda się to niestety na nic.
Mogą też mieć miejsce próby zdalnego wyłudzenia kredytu w firmach pożyczkowych. Te niekiedy nie wymagają nawet dowodu – wystarczy komplet danych (czyli teoretycznie dokładnie to, co „wyciekło”). Z reguły jednak taka procedura wymaga potwierdzenia tożsamości poprzez przelew weryfikacyjny.
Podobnie ma się rzecz ze zdalnym zakładaniem konta w banku. Komplet danych nie wystarczy – zakładając konto online złodziej musiałby dokonać przelewu weryfikacyjnego z konta, na którym dane zgadzają się z tym, co podano we wniosku.
Co możesz zrobić, jeżeli obawiasz się, że Twoje dane mogą posłużyć do zaciągnięcia zobowiązań na Twoje nazwisko? Są co najmniej cztery sposoby:
- Możesz złożyć zapytanie do Centralnej informacji o rachunkach. To nowa usługa (działa zaledwie o lipca), która pozwala zamówić wykaz własnych rachunków w bankach i SKOK-ach
- Możesz „na zapas” złożyć zawiadomienie do prokuratury lub na policję. Tak wielki „wyciek” danych jest wystarczającą podstawą dla każdego, aby zawiadomić organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na jego szkodę. Złożenie takiego zawiadomienia to dodatkowe utrapienie, ale może później uwiarygodnić Cię, jeżeli w przyszłości będziesz musiał lub musiała udowodnić, że to nie Ty brałeś lub brałaś dany kredyt.
- Możesz sprawdzić czy i w jakim celu jakiekolwiek instytucje uzyskiwały dostęp do Twoich danych z bazy PESEL. Każdy obywatel ma prawo do takiej bezpłatnej informacji maksymalnie dwa razy w roku. O tym, jak taką informację uzyskać znowu pisze Niebezpiecznik.
- Możesz też zamówić alerty w BIK. Dostaniesz SMS lub email za każdym razem*, gdy ktoś będzie chciał wziąć kredyt w banku na Twoje nazwisko. Biuro uruchomiło specjalną promocję, która jest ważna do 30. września br. Do tego czasu po wpisania kodu rabatowego ALERTY-1751 można aktywować usługę bezpłatnie. * - z tym zastrzeżeniem, że nie każdy bank musi współpracować z BIK, a już tym bardziej nie każda firma pożyczkowa. Ale lepsze takie zabezpieczenie niż żadne.
Fot. Flickr / ukCWS (CC-BY 2.0)